Kiedy nie robię Klientom zdjęć... | ... dalej robię fotki,... | ... zupełnie trochę (bardzo) inne...
- Agnieszka Ostrowska
- 3 kwi 2023
- 2 minut(y) czytania
Kiedy jeszcze sezon na plenery się nie zaczyna, wtedy korzystam z okazji i robię zupełnie inne zdjęcia niż rodzinne, portretowe czy ślubne. Kto mnie zna ten wie, że uwielbiam fotografię architektury i reportaż ulicy, jednak na to ostatnio i poza sezonem jest mało czasu, bo praca fotografa to nie tylko robienie zdjęć i ich obróbka - gdzie wiele osób właśnie tak niestety myśli. Kursy obróbkowe, marketing, sprawy urzędowe, moderowanie strony www (a samodzielnie zajmuje to znacznie więcej czasu niż by się mogło wydawać, ale postanowiłam, że swoją stronę będę dopieszczać od A do Z sama, co czasami wywołuje we mnie ogromne pokłady epitetów, których tutaj cytować nie wypada), nowa oferta, spotkania z Klientami i podpisywanie umów, czyszczenie sprzętu, wyjazdy szkoleniowe itp. A to tylko kropla w morzu czynności, które wymieniłam. Ale żeby nie było - nie narzekam! Uwielbiam to co robię, poznaję świetnych ludzi, nowe miejsca... Praca marzenie dla kogoś takiego jak ja❤️
Zdjęcia na parkingu. Kiedyś śmignęły mi takie fotki na instagramie - kto je robił? Zabijcie, ale nie wiem. Ja mam problem z zapamiętaniem tego co wczoraj robiłam i jak czegoś nie zapiszę w kalendarzu (papierowym i w telefonie), jest mało prawdopodobne, że zrobię to "coś" w danym czasie, a co dopiero z zapamietywaniem nazwisk. Aczkolwiek daty urodzin i imienin wyrecytuję nawet w środku nocy! Ok, wróćmy do zdjęć parkingowych... Temat trudny, bo oświetlenie, ochrona, która może Ciebie przegonić itp. Na szczęście znalazłam śmiałka, a właściwie śmiałkinię do tego zadania! Nawet sama podsunęła mi świetne pomysły na tę sesję. Młoda, śliczna blondynka z kręconymi włosami... i z charakterkiem!
Na zdjęcia wybrałyśmy niedzielę - pusty parking, chociaż kamery bacznie nas obserwowały i tylko czekałam kiedy wyskoczy ktoś z "dyżurki" i przegoni nas, ale... było w cholerę zimno (czego nie można w ogóle zauważyć po Darii, ale ja szczękałam zębami) i była to pora obiadowa 😜. I tutaj wspomniana wcześniej w poście na fejsie - historia wózka. Otóż wózek okazuje się być trochę niewymiarowy i mimo że dziewczyna mimo 176cm jest bardzo szczuplutka, nie obeszło się bez pomocy Maksyma, który pomógł Darii znaleźć się w środku koszyka na kółkach, ale to było tak karkołomne, że... podło tylko kilka wciśnięć migawki i poszliśmy dalej.
W budynku jeszcze było znośnie... od czasu do czasu przejeżdżały tylko auta, żeby zaparkować i wejść do kina z rodziną na seans z bajkami. A tutaj niżej - odwieczny dylemat - kolor czy bw?
I jednak chyba tutaj byłabym bardziej za wersją w kolorze. Podoba mi się lekki zafarb na zielono, chociaż wiosennej zieleni nie cierpię!
W czasie zdjęć towarzyszył nam też najlepszy przyjaciel Darii - Maksym i zadbał o mały backstage, o którym powinnam pamiętać, a jednak jakoś wylatuje mi z głowy, kiedy biorę się za fotografowanie moich modeli.

Winda... ciężki temat raz z ilością miejsca (byłam przyczepiona do ściany niczym Spiderman kiedy... przed kimś próbował się schować, nie pamiętam tego czegoś imienia), z dziwnym oświetleniem i kamerą. Ale tutaj podziałałyśmy lampą i mi sie podoba 😉.
Tutaj należą się Darii owacje na stojąco! Wiało, padało... I ogólnie tylko 5 stopni na termometrze, więc możecie sobie tylko wyobrazić, że warunki były lekko niesprzyjające, ale dziewczyna była niewzruszona aurą i dzielnie robiłyśmy kolejne fotki.
Moje ulubione...

I na sam koniec...
Comentarios