Ola i Nero | Sesja z psem na plaży o wschodzie słońca | Nadmorskie Opowieści II Edycja 2023
- Agnieszka Ostrowska
- 13 wrz 2023
- 5 minut(y) czytania
W tym wpisie zapraszam Was do obejrzenia zdjęć z sesji Oli i jej ukochanego psiaka Nero. Tą zawsze uśmiechniętą dziewczynę poznałam rok temu, też przy okazji sesji zdjęciowej, którą robiłyśmy również na plaży. W tym roku udało nam się ponownie spotkać, także o wschodzie słońca (czego niestety nie widać), ale tym razem scenariusz sesji podyktował nam ten przesłodki maluch - niespełna roczny owczarek niemiecki, który również przejmie narrację tego tekstu. Wyjątkowo inaczej i wyjątkowo z psim humorem.

Witajcie człowieka, bądź jak wolicie ludzie na moim psim wpisie. Mam na imię Nero, chociaż czasami krzyczą za mną "zostaw to cholero", "mały dziadzie", "kochana łajzo", "słodziaku" itp.,itd. Reaguję w sumie na wszystko, ale najbardziej jestem dyspozycyjny w momencie kiedy moja psia-madka zaszeleści mi koło ucha przysmaczkami. Nie, nie żebym był jakiś przekupny! Co to, to nie - tani nie jestem, smaczki wybieram tylko te z górnej półki i jem je tylko z ręki. Wiadomo, że to co upadnie na ziemię jest już skażone i ludzka zasada "5 sekund" jest tylko dobra dla dzieci. Jam jest mądry pies! Ale do rzeczy. Każdy widzi jaki jestem piękny, jakie mam bystre oczy i to moje urocze futerko... Prawda? Prawda, więc się tego trzymajmy i jak przejdziemy do innych zdjęć, które te terrorystki mi zrobiły, wróćcie do mojego opisu. Pamiętajcie - zdjęcia czasami kłamią!
Zacznę może od tego jak się znalazłem na tej plaży... W ogóle jak się znalazłem obok tej blondyny, która tak namiętnie patrzy mi w oczy. W sumie za wiele szczegółów nie pamiętam, bo byłem trochę mniejszym szczenięciem, ale właśnie ta piękna dama zabrała mnie pewnego dnia do swojego domu i powiedziała, ze od tej chwili zaczyna się najpiękniejszy rozdział życia. Tylko nie wiem czy mówiła o sobie czy o mnie, bo podobno dla psa to człowiek jest jego całą książka, ale mogłem coś przekręcić. Wiecie jak to jest, nie? Jednak mogę wyszczekać z miłością, że moja blondynka jest jedyna i niezastąpiona. Dba o mnie bardzo, pozwala mi czasami coś skubnąć z jej talerza, często wyprowadzam ją na smyczy na spacer (tak ja ją, nie ona mnie). tylko gdyby ktoś jej mógł coś wspomnieć, że wizyty u tego znachora w białym kitlu nie bardzo mi się podobają byłbym wdzięczny! A i że mogłabym dawać trochę większe porcje żarcia, w końcu jestem jeszcze szczeniakiem i potrzebuję odpowiedniego budulca (kości, kosteczki, gnaty, kilogram smaczków, ale nie na miesiąc tylko na jeden raz) dla moich zdrowych i mocnych kości, bo zęby już mam wyjątkowo mocne, o czym mogłaby co nieco powiedzieć moja Oleńka.
Wróćmy do plaży! Dobra, więc wiecie - ja sobie tak śpię w łóżeczku pod kołderką i słyszę budzik! Ale kurna coś za ciemno za oknem. Coś mi tu zaczęło śmierdzieć i nie mówię o tych bączkach, które przez całą noc w kolejce ustawiały się do wyjścia na świat z mojego zadka. Otwieram jedno oko, a ta szalona zaczęła się malować. O 4.00 rano! Kiedy skończyła, kazała mi zleźć z wyra i się szykować do wyjścia... Jakie wyjścia ja się pytam?! Zabrała ze sobą kluczyki i idzie do auta. Wiecie kluczyki, auto, wymalowana facjata i tak wczesna godzina? Znachor w kitlu na pewno jest jeszcze zamknięty, poza tym ostatnio byłem szczepiony, innych niepokojących objawów u siebie nie zauważyłem. A może jej chodzi o te śmierdziele, którymi czasami obdarzam ludzi podczas ludzkich spotkań? Jeśli tak to obiecuję, że kończę z tym! Ale pańcia przyszła i mnie pogłaskała i zaprosiła grzecznie do auta, mówiąc że jedziemy na spacer na plażę! O tak! Plaża tak! Więc wpakowałem swoje cztery słodkie literki na tył auta i ruszyliśmy przed siebie. A tam...
... stoi jakaś dziwna inna blondynka, ubrana cała na czarno, z jakimś plecakiem i czymś na pasku przewieszonym przez szyję. Szczekać czy nie szczekać, oto jest pytanie. Ale moja psia-madka zaczyna do niej machać ręką, ta druga jej odmachuje, więc i ja zacząłem machać ogonkiem. A może przypadkiem będzie miała coś w tym plecaku nadającego się do zjedzenia? I wiecie co? Wytarmosiła mnie bezczelnie, nie pytając w ogóle mnie o zgodę i naruszając moją osobistą przestrzeń, którą tak bardzo sobie cenię i co? I jajco, na głaskaniach się skończyło i jakiś "ochach" i "achach" jakim to jestem ślicznym pieskiem. Przecież ja to wszystko wiem maszkaro jedna. Moja to się chociaż w nocy umalowała, a Ty co? Włosy w kitkę, brwi przeczesane i tak małych oczu to jeszcze nie widziałam. Ty masz tak je na codzień czy tylko jak wstajesz skoro świt? Ale jeszcze nie wiedziałem co to będzie za chwilę... Jaki byłem naiwny myśląc że idę tylko na poranny spacerek... I się zaczęło!
Najpierw mnie na smyczy moja zaczęła prowadzić, jakby chciała pokazać tamtej jaki jestem ułożony. Ale widać, że tamta ma styczność z psami i chyba mnie prześwietliła i wie, że ze mną łatwo nie będzie. Bo wiecie co się okazało? Te dwie baby wymyśliły sobie psią sesję zdjęciową! Bez mojej zgody... Musiałem wstać w środku nocy, miski nie dostałem ze śniadaniem i myślą, że będę skory do współpracy? Tak drogie koleżanki niestety to nie działa i odpaliłem swoje najlepsze "sztuczki" z uciekaniem, ale jednego nie przewidziałem...
Moja Oleńka wyciągnie moje ukochane smaczki. Gdyby nie ten obłędny zapach wołowinki i ten wyjątkowy smak, pokazałbym im, że mam swoje zdanie, a tak niestety sprzedałem się za paczkę smakulców, ale nie żałuję, bo widziałam, że moja psia-matula jest szczęśliwa kiedy tamta druga drze się z głębi plaży, że świetnie wychodzą te fotki.
Ale nie byłbym sobą, gdybym nie pokazał im swojego poczucia humoru. Pańcia, wiesz jak jest. Po co Ci kiecka na plaży i do tego czysta? Dodam swojego wykończenia w postaci piachu i sierści, którą wypominasz mi na każdym kroku! I zaraz jeszcze ucieknę! Ale nie za daleko, odbiegnę parę metrów tylko od Was, żebyście się wkurzyły...
... tyle, że widzę, że zamiast przejąć się mną, one zaczęły robić fotki tej co mi żarcie daje! Tak się bawić nie będziemy, wracam już do Was i jednak pobiegam z moją Olą. Może pozwoli mi wejść do wody.
Pozwoliła! Tylko woda z samego rana jest po pierwsze za mokra, po drugie za zimna! Nie podoba mi się to wcale... I chcę już do domu, do łóżeczka. Starczy mi tego piasku, smaczków, mokrej wody i wiatru w futrze. Mam dosyć zdjęć!

I najgorsze jest to, że jak szliśmy we trójkę do samochodu, to te dwie się tak rozgadały, że nie mogłem wtrącić najmniejszego warknięcia, które pokazałoby moje niezadowolenie. I kiedy ja już niecierpliwie czekałem na kanapie w samochodzie, musiałem je pogonić szczekaniem, dopiero wtedy zrozumiały, że ja najwspanialszy psi model mam już po dziurki w nosie tej przygody i chcę do domu i wiecie co? Ta blondyna z tym aparatem powiedziała, że szkoda, że nie wzięła swojej suni na zdjęcia, żebyśmy się poznali! Jak tak mogła postąpić?! To tam piękna niewiasta śpi w kołderkach nie mając pojęcia, że mogła spotkać swojego księcia z bajki na czterech łapach? I że mam rok czekać do jej następnego przyjazdu tutaj do mnie?
(Nero nie ucierpiał w żaden sposób podczas zdjęć, świetnie się bawił razem z Olą)






























































Komentarze