top of page

Sesja wielopokoleniowa | Sesja rodzinna w Rybniku nad zalewem | Jedno moje foto-marzenie odhaczone

Zaktualizowano: 25 mar 2023

Kiedy ma się kilka czy kilkanaście lat, babcia jest wręcz niezastąpionym członkiem rodziny, który zawsze z całej domowej gromady najłaskawiej patrzy na wybryki swoich wnucząt. Ba! Babcia często zamienia się adwokata diabła i wybawia z każdej opresji/zakazów/szlabanów rodziców i jeszcze na pocieszenie da siatkę słodyczy i gotówkę na drobne wydatki, których przecież zawsze jest tak dużo, prawda? Ale kim się staje babcia kiedy już dawno przekroczyliśmy próg dorosłości i założyliśmy swoje rodziny? Osobiście nie wiem, jednak z opowieści bliskich znajomych mogę stwierdzić, że... dalej jest babcią i do tego jeszcze najlepszą przyjaciółką na świecie! Magdy przedstawiać nie muszę, regularnie od kilku lat spotykamy się nie tylko przed obiektywem, ale także prywatnie. Wielokrotnie opowiadała mi o swojej Babci Stefanii, a ja nie raz z lekkim ukłuciem zazdrości słuchałam jej opowieści dotyczących seniorki rodu... Do czasu aż Magda przyleciała z córką z Holandii i w końcu zrobiłyśmy sesję niespodziankę dla Pani Babci i przy okazji w końcu osobiście poznałam tą niesamowitą kobietę.

Poznajcie Panią Stefanię. Ciepła, otwarta, przemiła, szczera i bardzo bezpośrednia kobieta. W ogóle miałam wrażenie podczas tego naszego pierwszego spotkania, że znamy się już niewiadomo ile czasu, bo bardzo swobodnie i bez skrępowania nam się rozmawiało. Miłośniczka zwierząt. W domu ma swojego Mruczka, a właściwie Mruczkę i dochodzącego psiaka oraz kotkę z piętra od córki Basi oraz odwiedzającego ją szalonego małoletniego czekoladowego labradora wnuczki Kasi. Pani Stefania bardzo interesuje się swoim drzewem genologicznym i pokazała mi przepiękne stare fotografie sprzed prawie stu lat i starsze, które przedstawiają jej pradziadków. Jest to bardzo rodzinna osoba, która kocha całą sobą wszystkich swoich bliskich.


Aż się nie mogę doczekać kiedy w końcu wejdę na strych u rodziców i przewertuję wszystkie kartony po przeprowadzce z Podlasia, żeby odnaleźć nasze stare rodzinne fotografie i podzielę się nimi z moim kuzynem, który też ma lekkiego bzika na punkcie naszej rodzinki ze strony Biskupów, ale dzięki temu mam możliwość poznać troszeczkę historii naszego rodu od strony mamy... Dobrze, ale wróćmy do sesji, bo działo się tam, oj działo!


Kiedy umawiałyśmy się z Magdą na sesję, wiedziałyśmy, że odbędzie się ona w Rybniku. Ale... że nie mam pojęcia co jest w tym mieście oprócz McDonald's i pysznego sushi, wybór miejsca na zdjęcia należał do mojej szanownej koleżanki. Ale że Magda to Magda (i wcale się nie zdziwiłam😜), to pleneru szukaliśmy w trakcie trwania sesji! Dobrze, że w okolicy jest przepiękny zalew i jachty... i szybki telefon do właściciela małej przystani o pozwolenie na wejście na jego teren, bo był zakaz wstępu. Na szczęście miły i przede wszystkim przekonywający głos Babci Basi (pierwsza z prawej na zdjęciu poniżej), załatwił nam pozwolenie na zdjęcia w tym urokliwym i nie oszukujmy się bardzo fotogenicznym miejscu. Jednak miałyśmy postawiony warunek przez Pana Szefa terenu - miałyśmy pilnować i uważać na Seniorkę.

Od lewej Oliwia (córka Magdy, wnuczka Babci Basi i prawnuczka Pani Babci Stefanii), Magdalena, Pani Babcia Stefania i Babcia Basia

Luz i poczucie humoru Pani Stefanii oraz jej sposób bycia jest do pozazdroszczenia i szczerze mówiąc widzę już to, po kim to odziedziczyła jej córka, Babcia Basia! Jednak mam problem z inną sprawą... A mianowicie, po kim wnuczki Pani Stefci są takie... hmm... szalone? To chyba najbardziej delikatne określenie "charakterków" tych dwóch niewiast. Ale o tym za chwilę.





I moje ulubione... chyba najulubieńsze z tej sesji...

Złota godzina, zachód słońca, woda... czego chcieć więcej? Zdjęcia same się robiły. Obawiałam się przed sesją, że Pani Stefania będzie się krępowała aparatu - nic mylnego! Wydaje mi się, że bawiła się tak samo prawie-dobrze jak jej wnuczki, Kasia i Magda. A dlaczego piszę prawie-dobrze? Bo te dwie sztuki (inaczej nie mogę) skradły całą sesję, nawet ich córki nie mają takich szalonych ujęć jak one! Pokazać? Pewnie, że pokażę i udowodnię, że nieważne ile mamy lat, możemy równie dobrze się bawić jak dzieci (albo i lepiej!). Jesteście gotowi?



Na zdjęciu powyżej, jedna i druga próbowała mnie przekonać do tego, która z nich była TĄ lepszą siostrą. Jednak po tym co zobaczyłam (a nie da się tego "od-zobaczyć"), stwierdzam, że ta młodsza jak i starsza... może nie tyle, że potrzebują fachowej pomocy, bo na to już jest za późno, ale na pewno potrzebują chwili "relaksu" i najlepiej we dwie razem w jednym miejscu. Widać, że odległość Polska-Holandia, daje im się we znaki i bardzo tęsknią za sobą.


A gdzie najmłodsza część klanu tych niesamowitych kobiet? Myślę, że przestraszyła się wygłupów swoich rodzicielek i postanowiła się schować, żeby Rybnik nie kojarzył ich z tym szalonymi babkami!🤪 Przynamniej ja bym tak zrobiła na ich miejscu! Z Magdą pracowałam 3 lata w NL na różnych zmianach i poziom jej głupawki był ściśle uzależniony od godziny rozpoczęcia pracy... Jednak po roku "separacji", zaczęłam się zastanawiać czy gdyby nie mój powrót do Polski, to czy bym się zachowywała tak samo jak ona? Czy może do tego jest potrzebna rodzona siostra? Na to pytanie chyba nigdy nie poznam odpowiedzi, a szkoda.


Piękna ONA! Oczywiście mowa o Oliwii. 4 lata temu po raz pierwszy robiłam zdjęcia rodzince Mikka (czy rodzince Mikków?)! Dziewczę miało wtedy niespełna 10 lat... a teraz to taka pannica i do tego tak wygadana, że... czasami mama ani tata chyba nie mają siły przebicia dla jej argumentów! Od lat niezmiennie trenuje jazdę konną i przed nią niedługo piękne wakacje nad polskim morzem w cudownej stadninie koni.

I jak widać, mama potrafi ją rozruszać!

A tutaj przedstawiam Wam Olę i jej mamę (chociaż tą Panią mieliście przyjemność poznać kilka zdjęć wyżej). Zgadnijcie ile dziewczyna ma lat... Ja jak się dowiedziałam, trochę zaniemówiłam! Otóż córka Kasi, to już pełnoletnia kobieta od dwóch lat. Nieźle co? Ciekawe czym się "konserwuje"? Muszę ją podpytać, a jak uzyskam odpowiedź, to być może się z Wami podzielę cudowną recepturą...

Pierwotnie pomysł na sesję był taki, że wszystkie kobietki zakładają sukienki. Jednak Magdalena zapomniała poinformować swoją siostrę, że sesja odbywa się tydzień wcześniej (też w ogóle nie jestem zdziwiona) i na dzień przed moim wyjazdem dzwonią do mnie pytaniem w co się mają ubrać, bo sukienek podobnych kolorystycznie nie mają i nie zdążą z zakupami. Strach w oczach Oli i jej mina jak słyszała "sukienka" - bezcenne! Na szczęście dziewczę się ucieszyło, że może założyć spodnie i bluzkę, a nie przebierać się w jakąś kieckę! Skąd ja to znam?😅

Mimo że między Oliwią i Olą jest 6 lat różnicy, bez problemu się ze sobą dogadują i lubią ze sobą spędzać każdą możliwą chwilę.



A na sam koniec... nikt nic nie widział, nikt nie słyszał, ani nie powiedział... I niech tak pozostanie!



Dziękuję Wam dziewczyny, te młodsze i trochę starsze - za świetną zabawę, dużo śmiechu i pyszne pączki z Nutellą na rybnickim rynku... (a jeszcze czeka jedna sesja z tego dnia na publikację, ale muszę się uzbroić w cierpliwość aż pół roku! Ale nadmienię tylko, że... to co teraz widzicie, to PIKUŚ przy tym, co razem z Magdą stworzyłyśmy przed sesją rodzinną!).







1 Comment


hmadzia
Jun 08, 2022

Aż się popłakałam ze wzruszenia tak wspaniałego tekstu i oczywiście przepięknych zdjęć … jesteś magiczna w każdym tego słowa znaczeniu to jest zaszczyt mieć cię w zasięgu „ręki” nów tylko fotograficznej ale i tez przyjacielskiej

Like

| Fotograf Radom | Fotograf rodzinny Radom | Fotograf ślubny Radom | Fotograf ślubny mazowieckie | Sesja rodzinna Radom | Sesja ciążowa Radom | 

Agnieszka Ostrowska, Radom

bottom of page