top of page

14 listopada - Światowy Dzień Cukrzycy | Sesja inna niż dotychczas

Dzisiaj obchodzimy Światowy Dzień Cukrzycy. Każdy z nas zna kogoś lub słyszał o kimś kto się na codzień zmaga z cukrzycą typu 1 lub 2. Większość z nas zna mniej więcej przyczyny oraz skutki jakie niesie ze sobą ta choroba jeśli nie jest leczona pod okiem specjalisty ani kontrolowana przez nas regularnie. Nie będę tutaj się rozpisywała o poszczególnych jednostkach chorobowych czy o szczegółowych sposobach leczenia. Więc pojawia się pytanie - to po co w ogóle wybrałam taki temat? Już Wam odpowiadam - to nie ja wybrałam to zagadnienie, a Magda. Dziewczyna napisała do mnie z pytaniem czy nie chciałabym zrobić kilku zdjęć i 14 listopada pokazać ludziom, że z cukrzycą można żyć i cieszyć się każdym dniem. Stwierdziłam, że jestem chętna, ale musiałyśmy działać już we wrześniu, bo mój grafik w listopadzie przewidywał już tylko same sesje świąteczne (i uwierzcie mi - jak nie robię zdjęć, to siedzę przed monitorem i obrabiam Wasze fotki, żeby Św. Mikołaj dostał zdjęcia Waszych słodkich dzieciaków). Spotkałyśmy się, któregoś późnego popołudnia i zrobiłyśmy dosłownie kilka ujęć i przegadałyśmy resztę czasu jakbyśmy się znały od 10 lat...

Magda celowo wybrała niebieską odzież, bo właśnie ten kolor symbolizuje cukrzycę.

Magda chciałaby opowiedzieć Wam jak to się stało, że w najmniej spodziewanym momencie swojego życia dowiedziała się, że choruje na cukrzycę i to typu 1.

Jednak najpierw w skrócie przedstawię Wam bohaterkę, która miała odwagę napisać do obcej baby z zapytaniem czy pomogłabym jej dotrzeć do większej grupy osób i zainteresować ich chorobą, która może "spaść" na każdego, nawet na tego najbardziej zdrowego czy wysportowanego człowieka. Magda - wesoła i uśmiechnięta kobietka, dumna mama córeczki, z głową pełną włosów i pomysłów, bo oprócz pracy zawodowej zajmuje się jeszcze ozdabianiem sal na przyjęcia, rodzinne uroczystości czy wesela. Śmieje się, że doba jest czasami dla niej za krótka, ale jak ma siedzieć i nic nie robić, to woli latać i nie mieć czasu na odpoczynek, bo to ją szybciej męczy niż nicnierobienie (nie ma tutaj błędu ortograficznego, 3x sprawdzałam w słowniku).

Magda kiedy zaszła w ciążę z niecierpliwością wyczekiwała razem ze swoim mężem narodzin ich dziecka. Ciąża przebiegała podręcznikowo. Jednak około 6 miesiąca zaczęły się pojawiać pierwsze symptomy, które zaniepokoiły dziewczynę - zaczęła bardzo dużo pić wody i często korzystała z toalety, jednak to nie wzbudziło jej podejrzeń, że może coś się złego dziać i zwalała to na ciążę. Jednak z dnia na dzień apetyt jej się zmniejszał i pojawiło się chroniczne zmęczenie, przez które mogła ciągle spać. To też przypisała ciąży, bo przecież wcześniejsze badania były w porządku i nie pomyślała, że może być to związane z chorobą. Jednak kiedy waga w ciągu tygodnia spadła jej aż o 8kg przestraszyła się i na wizycie u lekarza wskazała wszystkie objawy jakie w ostatnim czasie jej towarzyszyły. Lekarz zaczął podejrzewać cukrzycę ciążową, zlecił badania, które wykazały między innymi cukier w moczu, przez co badania zostały jeszcze rozszerzone o test obciążenia glukozą. I jak się okazało - był to gwóźdź do trumny - jak to określiła Magda. Od badania dziewczyna miała kilka dni do wizyty lekarskiej, a z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Kiedy dotarła do gabinetu okazało się, że cukier po badaniu wyniósł aż 624 jednostki i Magda od lekarza została od razu przetransportowana karetką do szpitala na Józefowie. Ale... tutaj stwierdzono, że nie zajmują się takimi przypadkami i zalecono ją przetransportować do Warszawy. Nerwy, panika - takie emocje kłębiły się w przerażonej dziewczynie. Kiedy znalazła się w szpitalu w stolicy, tamtejsi lekarze zajęli się dziewczyną i byli w szoku, że nie zapadła w śpiączkę i że jej dziecko żyje i jest zdrowe. Podana insulina (przez całą noc!) spowodowała poprawę stanu zdrowia Magdy.

Lekarze początkowo byli pewni, że Magda musiała chorować już przed ciążą, jednak teczka badań wykonywanych w czasie stanu błogosławionego pokazywała idealne wyniki medyczne i dlatego stwierdzili, że jest to "tylko" cukrzyca ciążowa i po porodzie powinno wszystko wrócić do normy. Dziewczyna się uspokoiła i była pewna, że jak urodzi swoją córeczkę, wszystko wróci do normy i nie będzie miała więcej problemów z cukrem i ogólnym stanem zdrowia. Lekarze i pielęgniarki pokazali jak należy dawkować lek, jako korzystać z pena i w jaki sposób komponować swoje posiłki, żeby nie zaszkodzić sobie ani dziecku.

Jednak po porodzie, w marcu 2021 Magda przeżyła szok, kiedy doktor przekazała diagnozę - cukrzyca typu 1. Dziewczyna wspomina ten moment, że poczuła się jakby ktoś uderzył ją w twarz, przecież wszyscy lekarze mówili, że po ciąży wszystko będzie jak przed nią. Więcej informacji nie była w stanie usłyszeć, kiedy doktor próbowała jej wszystko wytłumaczyć czy pocieszyć, w jej uszach ciągle echem odbijały się słowa "cukrzyca typu 1". Całą drogę powrotną do domu przepłakała, zadając sobie pytanie czemu to właśnie ją spotkało, jak sobie poradzi i co będzie dalej. Miała wrażenie, że właśnie dla niej teraz zapadł wyrok i nie wiedziała jak ma dalej z tym żyć. Opowiada, że czuła w sobie wewnętrzny bunt i zaprzeczenie, była pewna, że to jakaś "nieśmieszna" pomyłka.

Jednak diagnoza została ponownie potwierdzona i pojawiło się następne pytanie "jak funkcjonować teraz i żyć w miarę normalnie?". Wtedy z pomocą przyszła jej koleżanka, która powiedziała jej, że może starać się o pompę insulinową, bo nie skończyła jeszcze 26 lat. I tym sposobem w maju 2021 Magda otrzymała z NFZ refundację na pompę, która jak sama mówi ułatwiła jej życie i kontrolę nad "małą francą" (tak pieszczotliwie określa swoją chorobę). Dziś Magda nie traktuje cukrzycy jak chorobę, nazywa ją swoją przyjaciółką, z którą raz jest dobrze, raz gorzej. Jednak to zaakceptowanie nowej rzeczywistości sprawiło, że dziewczyna na nowo pokochała siebie i odkąd nie traktuje cukrzycy jako przeszkody, łatwiej jest jej w życiu codziennym. Chociaż podkreśla, że to był proces - zanim poukładała sobie wszystko w głowie, minęło sporo czasu. Długo wstydziła się wyjąć przy kimś glukometr czy podać sobie insulinę, jednak doszła pewnego dnia do wniosku, że sama siebie ogranicza. A cukrzyca nie jest ani chorobą zakaźną ani nie powoduje, że jest trędowata. Znowu zaczęła się uśmiechać szeroko do swojego odbicia w lustrze, z dumą nosi krótka rękawki i prezentuje swoją "wyjątkową" machinę, która już nawet jej nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu.

Apel Magdy do Was - nie bagatelizujcie żadnych objawów jakie wysyła Wam organizm, jeśli coś Was niepokoi, idźcie i się zbadajcie. Pobranie krwi nie boli. Magda zapytała lekarzy czy gdyby nie ciąża, to czy choroba pojawiłaby się w jej życiu? Nie są w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo w momencie przyjęcia jej na oddział, byli pewni, że Magda się nie leczyła i to były skutki jej zaniedbania, a jak się okazało, dopiero w szóstym miesiącu prawidłowo rozwijającej się ciąży pojawiły się niebezpieczne symptomy, które podobno miały zniknąć po porodzie.

I pamiętajcie - cukrzyca to nie wyrok. Regularne badania i kontrole, dieta i przede wszystkim nastawienie - i można żyć jak wcześniej - mówi to Magda i jej nowa przyjaciółka Cukrzyca Typu 1.



Comments


| Fotograf Radom | Fotograf rodzinny Radom | Fotograf ślubny Radom | Fotograf ślubny mazowieckie | Sesja rodzinna Radom | Sesja ciążowa Radom | 

Agnieszka Ostrowska, Radom

bottom of page