Męski portret z charakterem | fotografia portretowa | fotografia studyjna
- Agnieszka Ostrowska
- 13 kwi 2022
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 25 mar 2023
We wcześniejszych wpisach już wspominałam, że każda osoba robiąca zdjęcia w sposób zawodowy czy amatorski, ma swoją listę "must have" do sfotografowania. Moja osobista lista przez lata zamiast się skracać - znacząco się wydłużała ;) wydaje mi się, że jeżeli chciałabym wszystkie punkty z tej listy odhaczyć, powinnam najpierw się rozejrzeć za porządnym ubezpieczeniem nie tylko mojego sprzętu fotograficznego, ale przede wszystkim powinnam siebie odpowiednio zabezpieczyć, bo kto mnie choć trochę zna... wie, że czasami mam bardzo dziwne i szalone pomysły. Podejrzewam, że jeżeli dana lista ujrzała światło dzienne, wiele osób mogłoby zareagować tak jak mój brat na zdjęciu poniżej :D

Ale wracając do tematu - czarno-biały, męski portret, taki z charakterystycznym wyrazem twarzy i tym "czymś", okazał się moim rodzonym bratem! Śmieszne? Powiedziałabym (w tym wypadku, napisałabym), że nawet bardzo, bo przez lata próbowałam namówić Damiana do kilku zdjęć. Jednak koleś był konsekwentny i ciągle słyszałam: "nie", "zapomnij" i kilka innych określeń, które nie nadają się do publikacji i zachowam je dla siebie. Jednak pewnego marcowego wieczoru stał się CUD! Często szukam jakiś ciekawych inspiracji i taką znalazłam i w tej sesji widziałam tylko mojego brata z długą brodą... Ale jak go namówić? Wysłałam mu kilka zdjęć i tekst typu, "że fajnie by było, gdyby dał sobie zrobić kilka takich zdjęć", "... będziesz mógł palić..." (jestem niepaląca i wkurza mnie dym, zwłaszcza w domu niepalacza)... Nie liczyłam na pozytywną odpowiedź, ale... Ale właśnie taką dostałam! Mój szok (oraz najbliższych) sięgnął zenitu! I stwierdziłam, że trzeba kuć żelazo póki gorące i jak najszybciej wykonać sesję, bo wiadomo jak z tymi modelami bywa - często bywają kapryśni i zmieniają zdanie. W naszym przypadku utrudnieniem jest to, że mieszkamy w innych miastach, baaa w innych województwach i dodatkowo brat jest międzynarodowym kierowcą i wcale to nie ułatwia rodzinnych spotkań. Ale się udało!
Przedstawiam Wam mojego młodszego brata, Damiana, który jest często zwany Wikingiem (ma nawet w swoim ciężarowym aucie taką tabliczkę, więc jeśli na swojej drodze gdzieś na autostradzie do UK spotkacie dużego DAFa, pomachajcie do niego lub przez szczekaczkę nawiążcie z nim rozmowę - niezły z niego gawędziarz), czasami Jezusem, a ostatnio nawet Hagridem z "Harrego Pottera".

Palenie jest niezdrowe, ale w tym wypadku... niech sobie pali, może następnym razem znowu uda mi się go namówić do szybkiej sesji (trwała całe 3 papierosy!)... czyli jakieś 10-13 minut. Najważniejsze jednak, że model zadowolony, a oto się bałam najbardziej!
A na sam koniec, chciałabym Wam pokazać nasze WSPÓLNE zdjęcie od prawie 25 lat, które nam zrobił mój narzeczony. Miała być zachowana powaga, ale się nie dało mimo szczerych prób i się bałam, że brat powie basta... :D

... i tak pewnie teraz przez kolejne lata będę znowu namawiała Damiana na kolejną możliwość uwiecznienia jego charakterystycznego "lica". Zapamiętajcie te kadry bardzo dobrze, bo za 15-20 lat pewnie będziemy już zupełnie inaczej wyglądali i być może technika pójdzie tak daleko, że zdjęcia przejdą do lamusa...
Comments