top of page

Ślub w plenerze | Reportaż ze ślubu cywilnego w Iłży | Kasia i Marcin, czyli Państwo Drab...

W ostatnią sobotę maja swój wielki dzień mieli Kasia i Marcin. Zdecydowali się na kameralny ślub w gronie najbliższych w plenerze, w przepięknych okolicach zamku w Iłży. Kasia z wielkimi obawami już w lutym myślała o pogodzie, kiedy wymieniałyśmy się pomysłami na ich zdjęcia. Jednak niepotrzebnie - słoneczko aż nadto im świeciło z pewnymi wyjątkami... ale o tym za moment.

Zapraszam Was serdecznie do trochę żartobliwie złożony przeze mnie reportaż - ale nie martwcie się, nowożeńcy otrzymali również poważną część materiału, jednak młodsza część gości oraz sama Para Młoda zadbali o to, żeby było też trochę wesoło, więc i ja postanowiłam przedstawić ich dzień w bardziej humorystycznej oprawie...

Zaczynamy poważnie, bo pokażę najpierw pięknie przygotowaną przestrzeń, w której ślubowali sobie miłość zakochani w sobie po uszy, Katarzyna i Marcin.

Pierwsi goście przybyli! I to Ci co mają poświadczyć, że para nadaje się na małżeństwo i że nikt nie ucieknie sprzed ołtarza! Pan Świadek w szczególności pilnował Pana Młodego, bo w końcu nie tylko on będzie się męczył ze swoim żonatym stanem cywilnym - przepraszam, chodziło mi o słowo "cieszył się", przecież najlepszy przyjaciel chce jak najlepiej dla swojego kumpla, prawda? I zaczynamy od mini sesyjek, bo jeszcze zostało trochę czasu do 13.00, ale jak widać słońce tak świeciło, że nawet ekrany telefonów nie były w stanie pokazać wyraźnych obrazów.

Ostatnie poprawki, rozścielenie białego dywanu, który poprowadzi parę prosto do ołtarza. Wiele lat temu kiedy byłam gościem ślubu plenerowego, usłyszałam jak jeden z tatów pytał pana urzędnika po co taki dywan. Pan udzielający ślubu w żarcie powiedział, że jest to ostatnia prosta młodych i drogowskaz, żeby nie zboczyli z trasy i nie zabłądzili w marszu do powiedzenia sobie "biorę Ciebie za męża/żonę...". Wiecie taka forma analogowej nawigacji bez GPSa.

Marcin z pełnym skupieniem i uwagą dostarczył piękne obrączki i wrócił do swojej przyszłej żony, która z niecierpliwością i lekką tremą wyczekiwała tego co ma się wydarzyć za kilka minut...

I ruszyli przed siebie z uśmiechem na buziach trzymając się za ręce, mijając swoich najbliższych, którzy byli tak samo jak oni wzruszeni i pełni uczuć - w końcu ich dzieci i wnukowie, a także rodzeństwo i przyjaciele robią kolejny krok w swoim życiu i za chwilę będą mężem i żoną.

Usiedli na honorowych miejscach i w skupieniu słuchali przemowy Pani, która za chwilę miała udzielić im ślubu... Jak widać nawet niebo się cieszyło razem z nimi i nawet na jeden moment nie zakryło słoneczka, które ciepłymi promieniami tworzyło urokliwą scenerię tej uroczystości.

A kiedy już wstali i patrząc sobie w oczy mieli wypowiadać słowa przysięgi...

... spojrzeli najpierw na siebie, potem na Panią udzielającą ślubu i znowu na siebie jakby chcieli sobie telepatycznie przekazać i upewnić się, że nikt nie ucieknie, ani nikt z zebranego grona gości nie krzyknie "...nie!", na szczęście to nie amerykański film i to z tej kategorii romantyczno-dramatycznego melodramatu (żeby nie napisać horroru jak to czasami panowie określają moment zaślubin) i przeszli do przysięgi...

Najpierw Kasia ze łzami w oczach i pięknym uśmiechem ślubowała Marcinowi swoją miłość, później Marcin zrobił to samo patrząc jej głęboko w oczy... Wymienili się obrączkami. I kiedy oboje poszli złożyć podpisy na stosownych papierach (nie mylić z cyrografem!), Pani Świadkowa odetchnęła z ulgą! Panna Młoda nie zemdlała, nie popłakała się i nie wpadła w histerię, Pan Młody nie uciekł i nie zaczął ze stresu panicznie się śmiać, jeszcze tylko chwila i można iść jeść... Ale...

... zwróćcie uwagę drodzy Państwo, że kiedy Kasia składała swój podpis, słońce świeciło z ogromną mocą, a kiedy do podpisu przeszedł Marcin, nagle się zachmurzyło! Czy Wy też się zastanawiacie co to znaczy? Tak... Nawet niebo mówi, że właśnie w tym momencie życie kawalerskie Pana Młodego zostało pogrzebane w momencie podpisania dokumentu, który wyraźnie mówi, że od tej pory jest... mężem i ma żonę! I teraz oficjalnie szefem wszystkich szefów jest ona, nawet jeżeli on myśli inaczej.

Od tej chwili Państwo Drab wspólnie rozpoczynają najpiękniejszą przygodę życia - małżeństwo. I wrócili znowu na biały dywan, które ponownie stał się "drogowskazem", który skierował ich do miejsca, w którym ich Goście zgromadzili się, żeby złożyć im piękne życzenia.

Życzenia płynęły z każdej strony. Od najstarszych do najmłodszych. Te poważne i z żartem w tle. Wzruszenie i drżące głosy dziadków Państwa Młodych... Fotografie tego "nie zagrają", jednak obraz może pokazać ile w tym było emocji.

Po życzeniach co mamy? Oczywiście czas na toast!

... i dopiero wtedy do Marcina dotarło co się właśnie wydarzyło... Pan Świadek aż się odwrócił tyłem do aparatu, żeby ukryć swoją minę, oczywiście "współczucia" dla swojego kolegi.

Przechodzimy do zdjęć z Parą Młodą, bo takie pamiątkowe zdjęcia to jest punkt obowiązkowy każdego przyjęcia. Najpierw zaczęliśmy od kadrów klasycznych z rodzicami, dziadkami, rodzeństwem i zebranymi Gośćmi, jednak chwilę potem skupiliśmy się na... poczuciu humoru Kasi i Marcina oraz ich przyjaciół i powiem Wam szczerze, że takie kadry to jest absolutnie klimat tego co mi w duszy gra!

Pana Młodego żaden z kolegów nie chciał oddać! (fot.1) Panny Młodej zresztą tak samo! (fot.3) Ale kiedy przyszło do buzi-buzi (fot.2) zarówno Panie jak i Panowie nie mogli ukryć swojego zdziwienia/oburzenia/szoku/rozżalenia/niedowierzania/szyderczego śmiechu/politowania...

Marcin z dumą zaprezentował swoim kumplom nowy Pierścień Mocy, który od teraz będzie meldował żonie gdzie jest, z kim i dlaczego tak długo nie wraca do domu. Podobno jest to najbardziej pożądany na świecie model obrączki, który wskazuje miejsce przybywania obiektu noszącego to cudo nawet z dokładnością do 5m i odstrasza przedstawicielki płci przeciwnej ultradźwiękami i usuwa je automatycznie z pola widzenia mężczyzny. Kolega Radosław (mam nadzieję, że nie przekręciłam imienia, ale chodzi o pana po lewej strony), tak zachwycił się tym gadżetem, że z wrażenia złapał się za głowę i już kombinuje co musi zrobić, żeby w najbliższym czasie stać się właścicielem podobnej biżuterii.

Natomiast Kasia zaprezentowała taki sam gadżet jednak w wersji premium! Drogie Panie, obrączka Kasi ma nielimitowany dostęp do konta męża, wystarczy przyłożyć palec do czytnika i możecie szaleć po galeriach, u kosmetyczki, w SPA czy w restauracjach bez limitu! Kilka z Pań zaczęło się nawet poważnie zastanawiać nad zmianą dotychczasowej przestarzałej opcji! Dodatkowo w pakiecie macie możliwość szybkiego kreowania alibi, gdyby dana sytuacja tego wymagała.

A kiedy zebrane Panie postanowiły zrobić sobie kilka kulturalnych ujęć, ich drugie połowy zadbały o backstage, a ja zadbałam o backstage backstage'a Panów, bo entuzjazm i skupienie na ich twarzach był warty zatrzymania tego na tych kilku kadrach.

Marcin w międzyczasie wymienił się z kolegami "aktualizacjami" z ich Pierścieniami Mocy i próbował odlecieć, jednak żaden Pan nie miał na tyle mocnego modelu, który pomógł by koledze w tym oto zamyśle. Skończyło się na kilku próbach i jednak zamiast odfrunąć, Marcin sobie jedynie pomarzył o dalekich wylotach.

Zanim przejdziemy do sesji tylko Nowożeńców, jeszcze zostawię Wam do obejrzenia te uśmiechnięte fotografie.

Panna Młoda i Pan Młody, Kasia i Marcin, Ona i On, Żona i Mąż, Państwo Drab we własnej osobie w piętnastominutowej sesji miedzy obiadem a tortem... Chociaż nie we dwoje, a we troje, ale synek jeszcze rośnie w brzuszku mamy i będzie czas kiedy i on pojawi się na rodzinnych fotografiach w pełnej okazałości.

I jeszcze "kontrolowany" spacer po białym dywanie.


•DetaLOVE•

•The End•

Drodzy Nowożeńcy, życzę Wam wszystkiego najlepszego, żebyście byli zawsze tak szczęśliwi, żeby poczucie humoru nigdy Was nie opuszczało, żeby Wasze oczy były tak błyszczące kiedy na siebie patrzycie...


Commenti


| Fotograf Radom | Fotograf rodzinny Radom | Fotograf ślubny Radom | Fotograf ślubny mazowieckie | Sesja rodzinna Radom | Sesja ciążowa Radom | 

Agnieszka Ostrowska, Radom

bottom of page