Sesja narzeczeńska - dlaczego warto się na nią zdecydować | Sesja zakochanych na płycie parkingu |

Agnieszka Ostrowska
20 sty 2023
3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 25 mar 2023

Sesja narzeczeńska - wymysł fotografów jako konieczność przed ślubem? I tak, i nie... Zanim przejdę do pokazania mojej ulubionej miejskiej sesji na płycie parkingowej podczas sierpniowego zachodu słońca w Radomiu (tak w Radomiu też mamy piękne zachody!), przedstawię Wam moje argumenty, które mam nadzieję przekonają Was do tego fotograficznego szaleństwa przed ślubem.

Jak wiadomo, czas przygotowań do tego wymarzonego dnia najpierw jest wypełniony mnóstwem spraw do ogarnięcia - a bo to sala, to lista gości, kościół, dokumenty, zaproszenia, czy zaprosić Panią Stasię, która jest w sumie w rodzinie od zawsze jako przyszywana ciocia z bloku wujka Andrzeja, szukanie sukni ślubnej, wybór menu oraz fotografa, zespołu, DJ'a, koloru winietek, konfetti czy ryż, ciężki dym czy może... Można wymieniać w nieskończoność! Znacie to? Znacie... A ile przy tym ciężkich rozmów i nieporozumień! Człowiek nie raz się zastanawia czy nie rzucić tego w cholerę i nie wyjechać w Bieszczady.

Do tego milion spotkań z podwykonawcami, w tym z Waszym fotografem. I o ile przyszłe Żony nie mają zazwyczaj problemów z foto, tak panowie zawsze (ok, 95% poznanych Panów Mężów) są spięci i zawsze mówią, że się boją jak wyjdą na zdjęciach, że ich trema zje itp. I już przechodzę do sedna sprawy - dlaczego warto zrobić sesję narzeczeńską przed ślubem?

Poznajemy siebie nawzajem! Wy poznajecie mnie, ja poznaję Was. Podczas tych kilkudziesięciu minut razem dowiaduję się o Was wielu ciekawych i istotnych rzeczy, które będę później przekładać na fotografie na Waszym ślubie i sesji poślubnej.
Chyba ten punkt powinien być wymieniony jako pierwszy - oswajacie się z obiektywem, który często paraliżuje osoby, które jeszcze nigdy nie miały sesji oraz tym, że będę blisko Was, starając się złapać najpiękniejsze momenty podczas naszych spotkań w tak krótkim czasie.
Często podkreślacie również fakt, że dzięki tej sesji i wyborze miejsca, cofacie się do początków Waszego związku, bo najczęściej wybieracie właśnie kawiarnie gdzie się umówiliście na pierwszą randkę czy ulubioną alejkę w parku, w której po raz pierwszy się złapaliście za dłonie.
Okres narzeczeństwa, nieważne czy krótki czy trochę dłuższy też ma swój urok - uczucia, które Was łączą są dalej intensywne - warto złapać i uwiecznić te głębokie spojrzenia na kilkudziesięciu fotografiach. Narzeczeństwo to ostatni etap przed zawarciem małżeństwa i założenia rodziny. Po wielu latach kiedy już macie dzieci, możecie pokazać im swoje piękne zdjęcia i wrócić pamięcią do tych pięknych chwil. Macie niepowtarzalną pamiątkę, która będzie Was cieszyć latami.
Fotografie z sesji możecie wykorzystać do swoich zaproszeń, powiadomień, podziękowań czy Gazety, którą mogę dla Was zrobić w zależności od wybranego pakietu.
I też wydaje mi się ważny punkt tej sesji (sami tak mówicie) - możecie się oderwać od przygotowań i chociaż na chwilę się odstresować i wyłączyć z myślenia "a co to będzie jeśli gościom nie przypadnie muzyka do gustu?". Cieszycie się sobą! A ja łapię te chwile...

A teraz zaprezentuję Wam pomysł na sesję narzeczeńską w bardzo miejskim klimacie... Przed Wami Ola i Aleks!

Kiedyś znalazłam piękne fotografie jakiejś amerykańskiej artystki, która dwie przyjaciółki wsadziła do dużego wózka sklepowego. Pamiętam, że wtedy pomyślałam sobie "cholera, a gdyby tak znaleźć taką szaloną parę na takie zdjęcia?"... Co prawda musiałam poczekać kilka lat, ale uważam, że czasami warto być cierpliwym (chociaż w przypadku płci żeńskiej jest to bardzo ciężko zrealizować...).

A dacie wiarę, że ta dwójka była pierwszy raz przed obiektywem? I w ogóle osobiście poznaliśmy się na tym niewinnie wyglądającym parkingu, który raczej nie zachęca do robienia sesji w jego otoczeniu...