Sesja narzeczeńska Magdy i Michała | Ona i On, M&M | Dlaczego warto taką sesję zrobić przed ślubem?
- Agnieszka Ostrowska
- 28 cze 2023
- 3 minut(y) czytania
Sesja narzeczeńska oznacza już tak naprawdę, że została jeszcze chwila do ślubu... Ale nie zawsze. Często otrzymuję zapytania kiedy najlepiej wykonać takie zdjęcia. I wiecie co? Nie ma na to jednoznacznej i dobrej odpowiedzi, bo wszystko zależy od Was i Waszego wolnego czasu. I nie mam tutaj tylko na myśli kilku dni czy tygodni przed uroczystością. Niedługo będę wykonywać sesję narzeczeńską pary, która bierze ślub w marcu, więc jak czytacie - jest to ponad osiem miesięcy przed wydarzeniem. A dlaczego tak szybko? W marcu, zwłaszcza na początku tego miesiąca nie mamy co oczekiwać przepięknej pogody... Zwłaszcza, że para chce plener i to nie ten miejski, a na łonie natury. Więc sama wyskoczyłam z propozycją wykonania zdjęć albo teraz latem, albo jesienią w zależności od tego, która pora roku bardziej odpowiada narzeczonym. Zdecydowali się na sierpień, więc trochę więcej jak pół roku do zaślubin - więc widzicie, nie ma znaczenia kiedy macie ślub i kiedy będziemy robić Wasze zdjęcia.
Niektórzy decydują się na sesję szybciej, ponieważ chcą wykorzystać niektóre kadry w zaproszeniach albo podziękowaniach dla gości czy rodziców. Kolejny powód dlaczego warto poważnie się zastanowić nad spotkaniem z fotografem wcześniej... Planując ślub dbacie o szczegóły i atrakcje dla gości, a taki spersonalizowany gest jest zawsze miło widziany przez każdego uczestnika wesela.
Poza tym uważam, że sesja fotograficzna jest świetnym sposobem na poznanie się z fotografem (z Waszej perspektywy) i z parą (z mojej strony) przed ślubem. Dzięki temu (oprócz wizyty związanej z podpisaniem umowy) mamy możliwość ponownego widzenia się i "oswojenia" się z aparatem przed Waszym wielkiem dniem, w którym uwierzcie mi na słowo i tak będzie się wiele dziaaaaało, a tak macie przynajmniej jeden stres z głowy. Bo w czasie zdjęć ustalamy czego od siebie oczekujemy, wymieniamy się pomysłami, a ja także służę Wam pomocą w Waszych pytaniach i wątpliwościach "organizacyjnych".
W poprzednią niedzielę miałam właśnie taki meeting z Magdą i Michałem, którzy już za cztery tygodnie będą sobie ślubować miłość aż do grobowej deski w gronie najbliższych i przyjaciół. Spotkaliśmy się na sesji w pięknych plenerowych miejscach niedaleko ich miejsca zamieszkania. Co prawda początkowo pogoda nas zaskoczyła, bo mimo że świeciło słońce, to z nieba nieźle padało, a potem wszelkie latające robactwo atakowało Magdę i mnie (oczywiście omijając zadowolonego Michała), ale zrobiliśmy plenery w czasie jednej sesji w trzech urokliwych miejscach, które wcześniej znalazła para. Jesteście ciekawi co wyszło? Nie przedłużam pisania, tylko zapraszam do obejrzenia ich kilku-, no dobra kilkunastu kadrów, które nie tylko ozdobią ściany ich domów, ale także... A nie powiem, bo może któryś z ich gości to będzie czytał, więc nie będę psuć mu niespodzianki. I nie jest to wcześniej wspomniane podziękowanie.
Plener nr 1. Pole rumianków i chabrów. Trochę potańczyli, trochę poskakali... Wiecie, tak na przełamanie lodów i przekonanie się, że obiektyw nie jest wrogiem, a przyjacielem, który pomoże złapać piękne gesty w kadrach. I tak, z tyłu chmury nie zwiastowały niczego przyjemnego. Raczej wszyscy obstawialiśmy, że za chwilę z nieba posypią się jasne gromy i będzie ulewa, dlatego działaliśmy prężnie i po chwili przenieśliśmy się do "DZIURY"...
Plener nr 2 i "DZIURA", miejsce między dwoma polami, które spodobały się nie tylko narzeczonym, ale i mnie. Prosto, ale urokliwie.
I plener nr 3, który jest absolutnie w moim ulubionym klimacie. Tutaj Michał również miał małą próbę - przenoszenie narzeczonej przez "wymyślony" próg, w końcu już niebawem będzie musiał to zrobić perfekcyjnie i powtórki nie będzie! A tym czasem, M&M na razie się z Wami żegnają i zajmują się dopinaniem na ostatni guzik wszystkiego przed swoim ślubem... Ale coś czuję, że będzie pięknieeeee.
I pamiętajcie - sesja narzeczeńska może być wykonana na łonie natury, w miejscu Waszej pierwszej randki czy oświadczyn, w plenerze miejskim, w Waszym domu czy nawet w studiu - wszystko zależy od Was i od tego co Wam się podoba i przede wszystkim gdzie się najlepiej czujecie. A jeśli macie dylemat i wahacie się między miastem a lasem - możemy to ze sobą połączyć i część ujęć zrobić w jednym miejscu, a resztę w drugim.
Comments